Codziennie mamy ze sobą do czynienia. Jesteśmy nierozłączni. Łączą nas tony razem dźwiganych problemów i miliony wspólnie przeżytych chwil. Wiele wspólnych doświadczeń kształtuje te wzajemne relacje. Mimo tego, że nie zawsze się dogadujemy i jestem w stanie wyliczyć wiele bardzo raniących kłótni, jednak jesteśmy razem. Mam czasem wrażenie, że nie mamy innego wyboru. Jesteśmy do siebie przywiązani jak sznurami. Niby są opcje, aby jakoś się rozstać, ale wątpię, aby którekolwiek z nas chciało się na nie zdecydować. Ta wzajemna symbioza i kształtująca obie strony relacja jest czymś, co daje nam poczucie stałości. Pewne poczucie istnienia, bo osobno nie istniejemy, a razem tworzymy coś. Coś większego. Coś, co nie mogłoby istnieć, gdyby nie nasz związek.
Razem jesteśmy czymś.
To poczucie nierozerwalności bywa czasem dołujące. W dni, kiedy wzajemnie nienawidzimy się tak mocno, że nie dajemy rady się dogadać, jest naprawdę ciężko. Bardzo ciężko. Takich dni jest trochę. Ale prowadzą one do tych pięknych dni. Takich, w które cieszymy się wzajemnie swoją obecnością. Rozumiemy się i doceniamy.
Jak zawsze mamy razem lepsze i gorsze okresy, które nas budują, pomagają wzajemnie się poznawać. Uczą nas o sobie.
Nigdy nie jesteśmy o siebie zazdrośni. Jedyne, czego czasem możemy zazdrościć to wzajemne dogadywanie się innych, którego czasem nam brak.
Nasza relacja to wzajemna nauka i wspólnie pokonywana droga. Przebyte kilometry wzrastają z każdym dniem i każdą spędzoną wspólnie chwilą.
Dogadanie się nie jest prostą sprawą. Nie zawsze się zgadzamy. Czasem tępimy się wzajemnie. To nie działa nam na dobre, bo niszczy obie strony. Czasem robimy sobie na złość, a nie jest to trudne, żeby sprawić ból, kiedy znamy się tak dobrze.
Mówię, a właściwie piszę, teraz raczej o negatywnych aspektach naszej codzienności i wzajemnego funkcjonowania razem. Czas spojrzeć więc na pozytywną stronę.
Tak wiele razem już przeszliśmy i tak dużo o sobie wiemy. Znamy się prawie na wylot, ale mimo tego nadal mamy mnóstwo do poznania. Dlatego ta relacja jest tak fascynująca. Ciągłe lepsze poznawanie siebie i doskonalenie partnerstwa czynią ją czymś w rodzaju skrzynki, z milionem małych skrzynek w środku. A my codziennie wyruszamy w intrygujący pościg za nowymi kluczykami.
Są dni, w które czujemy się razem wyśmienicie, kiedy możemy delektować się wzajemną obecnością. Czasami ta obecność starcza. Nie potrzeba już nic więcej. Czujemy się genialnie w swoim towarzystwie. Swoboda to jedna z rzeczy, która w takich związkach jest na szczycie piramidy cech idealnego związku.
O czym lub kim właściwie mowa? - to może być albo i nie oczywiste dla was, gdy czytacie ten post. Przeróżnych związków na świecie jest masa. Każdego dnia jakieś się rozpadają, a jakieś zaczynają. Jednak związek, o którym piszę jest inny, odmienny, wyjątkowy. Związek na całe życie.
Tam, gdzie inne się kończą i podlegają ciągłym zmianom, ten trwa.
Nieprzerwanie jest.
Nie znika od tak, bo jedna ze stron ma gorszy dzień.
Nie brak tu wyrozumiałości i wzajemnych prób dostosowania się, aby efekt finalny był jak najlepszy.
Relacja z samym sobą. Z czymś we mnie. Symbioza pomiędzy np.: tym co myślę, a tym, co robię. Tym, co we mnie ulotne i tym, co stałe. Częścią fizyczną i tą niefizyczną. Ciałem a duszą. Mój związek z samym sobą, pomiędzy dwoma partnerami, którzy mnie budują.
Bardzo ciężko powiedzieć dokładnie kim jest partner pierwszy, a kim drugi. Przykro mi, ale nie jestem tu w stanie generalizować, bo związki i tak bliskie, ważne i delikatne relacje nie znoszą generalizacji, nie znoszą uproszczeń, nadawanych im form. Potrzebują przestrzeni, wolności i indywidualności. Każda taka relacja jest inna, wyjątkowa i samodzielna.
Będziemy razem już do końca życia. Liczę na to, że kolejne lata będą jeszcze lepsze. Że znajdę harmonię. Odkryję siebie. Nie zatracę indywidualności. A symbioza obydwóch partnerów będzie jak najlepsza. Będą się wzajemnie słuchać i doceniać. Żaden z nich nie zostanie zagłuszony, ani zakrzyczany. Każdy wysłucha drugiej strony. A owoce i plony - będą jak najlepsze. Stworzona całość będzie sumą odpowiednich decyzji. Partnerzy, jak w dobrym związku, będą dopełniać się wzajemnie i tam, gdzie jeden nie będzie dawał rady, drugi go wesprze, albo razem, świadomie zrezygnują.
Nie brak mi chęci do kolejnych prób i błędów, do codziennego testowania tego związku. Wierzę szczerze w jego siłę. Ufam. To związek na całe życie. Mam nadzieję, że... no właśnie... i tu zakończę, bo związki nie znoszą jeszcze jednej rzeczy. Oczekiwań.
A co lubią związki? Zdecydowanie Czas. Ale uwielbiają również być rzucane na głęboką wodę i wyzwania. Kochają rozwój, dlatego nie boją się nowych zadań i działania na nowych powierzchniach. Dlatego nawet do rzeczy, których nie lubią, są w stanie się przekonać, jeśli tylko im pozwolimy i damy szansę.
Dogadanie się nie jest prostą sprawą. Nie zawsze się zgadzamy. Czasem tępimy się wzajemnie. To nie działa nam na dobre, bo niszczy obie strony. Czasem robimy sobie na złość, a nie jest to trudne, żeby sprawić ból, kiedy znamy się tak dobrze.
Mówię, a właściwie piszę, teraz raczej o negatywnych aspektach naszej codzienności i wzajemnego funkcjonowania razem. Czas spojrzeć więc na pozytywną stronę.
Tak wiele razem już przeszliśmy i tak dużo o sobie wiemy. Znamy się prawie na wylot, ale mimo tego nadal mamy mnóstwo do poznania. Dlatego ta relacja jest tak fascynująca. Ciągłe lepsze poznawanie siebie i doskonalenie partnerstwa czynią ją czymś w rodzaju skrzynki, z milionem małych skrzynek w środku. A my codziennie wyruszamy w intrygujący pościg za nowymi kluczykami.
Są dni, w które czujemy się razem wyśmienicie, kiedy możemy delektować się wzajemną obecnością. Czasami ta obecność starcza. Nie potrzeba już nic więcej. Czujemy się genialnie w swoim towarzystwie. Swoboda to jedna z rzeczy, która w takich związkach jest na szczycie piramidy cech idealnego związku.
O czym lub kim właściwie mowa? - to może być albo i nie oczywiste dla was, gdy czytacie ten post. Przeróżnych związków na świecie jest masa. Każdego dnia jakieś się rozpadają, a jakieś zaczynają. Jednak związek, o którym piszę jest inny, odmienny, wyjątkowy. Związek na całe życie.
Tam, gdzie inne się kończą i podlegają ciągłym zmianom, ten trwa.
Nieprzerwanie jest.
Nie znika od tak, bo jedna ze stron ma gorszy dzień.
Nie brak tu wyrozumiałości i wzajemnych prób dostosowania się, aby efekt finalny był jak najlepszy.
Relacja z samym sobą. Z czymś we mnie. Symbioza pomiędzy np.: tym co myślę, a tym, co robię. Tym, co we mnie ulotne i tym, co stałe. Częścią fizyczną i tą niefizyczną. Ciałem a duszą. Mój związek z samym sobą, pomiędzy dwoma partnerami, którzy mnie budują.
Bardzo ciężko powiedzieć dokładnie kim jest partner pierwszy, a kim drugi. Przykro mi, ale nie jestem tu w stanie generalizować, bo związki i tak bliskie, ważne i delikatne relacje nie znoszą generalizacji, nie znoszą uproszczeń, nadawanych im form. Potrzebują przestrzeni, wolności i indywidualności. Każda taka relacja jest inna, wyjątkowa i samodzielna.
Będziemy razem już do końca życia. Liczę na to, że kolejne lata będą jeszcze lepsze. Że znajdę harmonię. Odkryję siebie. Nie zatracę indywidualności. A symbioza obydwóch partnerów będzie jak najlepsza. Będą się wzajemnie słuchać i doceniać. Żaden z nich nie zostanie zagłuszony, ani zakrzyczany. Każdy wysłucha drugiej strony. A owoce i plony - będą jak najlepsze. Stworzona całość będzie sumą odpowiednich decyzji. Partnerzy, jak w dobrym związku, będą dopełniać się wzajemnie i tam, gdzie jeden nie będzie dawał rady, drugi go wesprze, albo razem, świadomie zrezygnują.
Nie brak mi chęci do kolejnych prób i błędów, do codziennego testowania tego związku. Wierzę szczerze w jego siłę. Ufam. To związek na całe życie. Mam nadzieję, że... no właśnie... i tu zakończę, bo związki nie znoszą jeszcze jednej rzeczy. Oczekiwań.
A co lubią związki? Zdecydowanie Czas. Ale uwielbiają również być rzucane na głęboką wodę i wyzwania. Kochają rozwój, dlatego nie boją się nowych zadań i działania na nowych powierzchniach. Dlatego nawet do rzeczy, których nie lubią, są w stanie się przekonać, jeśli tylko im pozwolimy i damy szansę.
A jak Ty dogadujesz się ze swoją drugą połówką?
Bardzo trudno skomentowac tak dobry post, chociaz w sumie mozna by go okreslic jednym slowem?
OdpowiedzUsuńCzytajac go w sumie bardziej mam poczucie ze pasuje do relacji pomiedzy dwoma "polowkami".
Czyli nie opisywalas jedynie dobrych stron, co zrobilaby chyba kazda blogerka na ten temat (ja raczej tez, niestety).
Dzieki temu to sie wydaje takie... prawdziwe
Trafilas w sedno , milo sie czytalo :)
http://choco-milk-blog.blogspot.nl
madrze..
OdpowiedzUsuńLubię połączenia podartych jeansów z tego typu butami :-) fajnie, rock'n'rollo :-) Buzka
OdpowiedzUsuńhttp://nataliazarzycka.blogspot.com/
realistycznie to opisałaś.
OdpowiedzUsuńmój blog, hooneyyy
Podobają mi się tego typu posty
OdpowiedzUsuńA zdjęcia świetne :)
Obserwuję i zapraszam do mnie :)
http://ellane-style.blogspot.com/
Bardzo dobrze to opisałaś :)
OdpowiedzUsuńhttp://paulan-official-blog.blogspot.com/
To jeden z tych nielicznych postów, pod którymi chcę coś napisać. A napisać chcę, że.... Ten post wywarł na mnie spore wrażenie oraz zmusza do wielogodzinnych refleksji. Jestem zachwycony poruszeniem tak ciekawej tematyki jaką jest "drugie ja" albo wewnętrzne alter ego (jak zwał tak zwał). Oby w przyszłości na twoim blogu powstało więcej tak cudownych postów. Pozdrawiam Jeeeerzy ;)
OdpowiedzUsuńSprawiłaś, iż będę myślała o twoim poście przez następną dobę :D najbardziej podoba mi się końcówka...
OdpowiedzUsuńolkoz.blogspot.com
Dobrze napisane!
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńhttp://frazeologizmastrall.blogspot.com/
Świetnie napisane ! :) Ślicznie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuń+Obserwuje :)
✿WIKA BLOG✿
pięknie napisane! :)
OdpowiedzUsuńświetne :o
OdpowiedzUsuńzapraszam na KONKURS
mardzo madry i ciekawy post!
OdpowiedzUsuńŚwietne przemyślenia i genialne zdjęcia *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: Mój blog-klik!
świetne buty!! ja z moim chłopakiem przeważnie się dogadujemy :)
OdpowiedzUsuńnutellaax.blogspot.com [KLIK]
Post bardzo mądry, ale dla mnie kompletnie nieprzydatny :D
OdpowiedzUsuńPoszerzając horyzonty - Klik!
omg!! co to w ogóle jest? mój mózg nie wyrabia...
OdpowiedzUsuńto najpiękniejsze przemyślenia jakie przeczytałam W ŻYCIU <3 jestem pod wrażeniem, że rozmyślanie o swojej drugiej połówce można zawrzeć w zdaniach, które czyta się jak dobrą powieść i nie chce przestać..myśli się tylko, kiedy wyjdzie kolejna część :). Jestem pod wrażeniem :3. Pisz dalej, jesteś w tym wspaniała ♥
też fajne kalosze ;)
i w wolnej chwili zapraszam ;-)
stylowana100latka.blogspot.com
Uwielbiam spodnie z dziurami, a co do postu to świetnie i mądrze napisany, mogłabym to czytac w kółko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Karolina! : )
carolinecupcakecc.blogspot.com
Bardzo ładnie to wszystkoopisałaś. Ja z moim chłopakiem miałam okres w którym kłociliśmy sie non stop. Jednak porozmawialiśmy szczerze, powiedzieliśmy sobie co nam nie pasuje i teraz dogadujemy się tak dobrze jak nigdy ;)
OdpowiedzUsuńNOWY POST! ZAPRASZAM!
Komentarze i obserwacje mile widziane. ;)
MÓJ BLOG-KLIIK
Ja ze swoją drugą połówką dogaduje się wyśmienicie ;)
OdpowiedzUsuńKinga Dobrowolska–blog. Pozdrawiam gorąco ♡
swietny blog! bardzo ładnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ZAPRASZAM NOWA NOTKA
obs za obs? kom za kom?
Beautiful boots :)
OdpowiedzUsuńZ dogadywaniem to różnie bywa :)
OdpowiedzUsuńButy masz mega :)
ja się świetnie dogaduję z moim chłopakiem, jestem pewna że to właśnie ta druga połowa :)
OdpowiedzUsuńpiekne zdjecia <3
OdpowiedzUsuńpatrycja-paulina.blogspot.com-KLIK
Pięknie to opisałaś, a przy okazji dałaś mi sporo do myślenia ;)
OdpowiedzUsuńhttp://mylittlelifex3.blogspot.com/