Strony

22 maja 2016

Wyjeżdżam

Wyjeżdżam. Gdzieś daleko. Już nawet mam bilet. Uciekam stąd, opuszczam to skomplikowane miejsce. Wypisuję się. 

Prawie spakowałam wszystkie walizki, ale za każdym razem, kiedy sprawdzam, czy wszystko zabrałam, mam wrażenie, że czegoś mi brakuje. Tak wiele ta mała walizeczka nie pomieści. Tak wiele, ile chciałabym wziąć. Ale nie mam innej. Muszę więc dokonać selekcji, chociaż to boli. Gdy coś wyjmuję z bagażu, czuję się tak, jakbym okaleczała siebie ze wspomnień. Pięknych chwil, przeszłości. Ale muszę wybrać, całej przeszłości nie udźwignę. Za mała na to jestem, a ona za skomplikowana i ciężka.

Suwak się nie dopina. Z bagażu wyciekają moje słone łzy. Mam wrażenie, jakby walizka zaczynała krwawić. Nie, nie poddam się teraz. Nie pozwolę sobie znowu popełnić tego błędu. Teraz już muszę opuścić to skomplikowane miejsce. Nie nadaję się tutaj.

Pod moje obdarte z czasu blokowisko podjeżdżają dwa autobusy. Każdy jedzie w inną stronę. Pierwszy, promiennie żółty, a drugi smutno szary. Dwa wybory, dwie drogi. A ja kurs obrałam już dawno temu, ruszamy!
Dźwigając tonową walizkę, schodzę ciężko z marmurowych schodów. Uderza we mnie zimne powietrze dnia i bombarduje pytaniami moje myśli.

Nie wiem co się ze mną dzieje. Przecież wcześniej byłam pewna swojego, a teraz? Pozwalam sobie myśleć o zmianie decyzji. Nie, nie mogę tego znowu zrobić. Nie przestraszę się, nie wycofam się. Nie mogę, lepiej już nie będzie. Próbowałam. Jadę tym autobusem, do którego bilet dawno kupiłam. Zostaje tak, jak zaplanowałam.

Idę w stronę przystanku. Walizka swoim ciężarem wadzi mi coraz bardziej. Już niemal nie jestem w stanie jej ciągnąć. Żadnej pomocnej dłoni wokół. No cóż... Jak zawsze jestem sama. Sama ze swoją za ciężką walizką, za ciężką przeszłością.

Nagle czuję skurcz w prawej dłoni. Zupełnie nie kontroluję jej ruchów. Ręka wyciąga z kieszeni podartych spodni - bilet. Zaczynam się pocić z przerażenia, a dłoń jest jakby zupełnie poza mną. Nie wiem co się dzieje... w tym momencie bierze bilet i chce go porwać. Moja lewa kończyna toczy z nią walkę, nie pozwala na zniszczenie dokumentu.

Wstrzymuję oddech. Czuję się, jakby walczyły we mnie dwa ogromne, głośne trzmiele. A ja sama jestem zupełnie poza polem walki. Owady migają mi przed oczami i bzyczą nieznośnie nad uchem.

Jeden z autobusów właśnie odjeżdża. Cholera! Właśnie ten, w który miałam wsiąść! Biegnę za nim i krzyczę do kierowcy, ale on nawet nie spojrzał w lusterko, nawet mnie nie zauważył.

Zapłakana spoglądam w dół, pod nogi - a tam leży porwany na malutkie kawałeczki bilet. Kucam, żeby pogładzić jego brzegi, żeby na dobre pożegnać się z moją szansą na inne, łatwiejsze, lepsze, prostsze życie. Ono już odjechało. Beze mnie. Łza spada na jeden ze strzępków zmasakrowanego papieru biletowego.

Żółty autobus czeka cierpliwie na swoim przystanku, a kierowca spogląda na mnie z serdecznym uśmiechem na ustach. 
Idę w jego stronę. Walizka stała się teraz jak piórko, w ogóle nie czuję jej ciężaru. Suwak odpina się radośnie, a w miejscu krwi, pojawiają się strupki. 

Wsiadam do autobusu, którego ostatnim przystankiem jest Życie. Pojazd samym kolorem sugeruje  swoją nazwę: szczęście życia. 

Smutek zostaje w tyle. Porwałam go razem z biletem. Ja, jedną z moich rąk. Teraz wiem, że to jest dobra droga, ta którą jadę. I nie chcę odjechać z pięknie skomplikowanego świata. Już nigdy więcej nie pozwolę sobie tak myśleć.
Ten post nie jest tutaj przypadkowo. Temat niemal wezwał mnie do napisania go w odmiennej od tradycyjnej tu formy - tym razem zdecydowałam się na opowiadanie. Tutaj jest też miejsce na zareklamowanie przed Wami mojego młodziutkiego, drugiego bloga, który jest miejscem na takie właśnie podobne i odmienne formy: oddech-piora.blogspot.com

A teraz idę dalej dźwigać walizkę codzienności, ciężki bagaż dnia. Trudne wybory przede mną tworzą wzgórza i kumulują napięcie w sobie. A ja jakoś nie mogę pozwolić moim stopom się poddać. Nie, nie tym razem, nie teraz.

10 komentarzy:

  1. Krótko mówiąc: świetnie napisany post, wciąga i szybko czyta się do końca, z chęcią zajrzę na Twojego drugiego bloga :)
    Ładne zdjęcia ;)

    http://tittadiary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. zaskakujący post, bardzo mi się podoba "zakończenie" ;)

    zapraszam do mnie:
    ewamaliszewskaoff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. boze, ale slicznie piszesz!

    http://karolinaslomka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe napisane opowiadanie! Oby tak dalej :) cudne zdjecia <3
    Mój blog klik!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz trafiam na takiego bloga, na prawdę świetnie piszesz!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne, sweitnie napisane. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale opowiadanie mega!

    myylifeastina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialna notka, od razu przykuła moją uwagę! Świetne zdjęcia :)

    High Five?
    http://fridayp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz tu jestem ale jestem miło zaskoczona ;)

    alexamariani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie napisałaś ten post. Będę chętnie zaglądać na twojego drugiego bloga.
    agnieszka-gromek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Śliczne zdjęcia i genialnie napisane.
    http://nicniejesttakiesame.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz♥
Zostaw link do swojego bloga, chętnie go odwiedzę.
Twój komentarz wiele dla mnie znaczy! :)